I
Laleczka stała na kominku.
Dużymi, niebieskimi oczami wpatrywała się w otwarte przed sobą drzwi. Gdyby
była żywa, pewnie zastanawiałaby się dlaczego właścicielka mieszkania zostawiła
je otwarte? Może chciała aby ktoś zabrał lalkę? Ale dlaczego właścicielka
miałaby tego chcieć? Przecież lala jest bardzo ładna. Każdy chciałby taką. Z
pięknej porcelany, ubraną w kolorową suknię i kapelusz. Z bujnymi, brązowymi
lokami na głowie. To naprawdę piękna ozdoba oraz wspaniała towarzyszka dla
samotnych osób.
Gdy drzwi były otwarte,
laleczka widziała kto przechodził koło mieszkania, kto zatrzymywał się, by
popatrzeć co jest w środku, kto biegł, kto się przewracał. Gdyby żyła, pewnie
byłaby uradowana.
Nagle, do drzwi mieszkania
podeszła mała dziewczynka. Całkiem podobna do laleczki, ale nieco większa i z
inną fryzurą. Włosy dziewczynki były krótkie, czarne i w lekkim nieładzie.
II
( z opowiadania dziewczynki )
Wszystko, zawsze i wszędzie
jest takie duże. Tamtego dnia stałam na środku pustej ulicy. Z obu stron
otaczały mnie wysokie, dwupiętrowe kamienice. Ludzie nagle gdzieś zniknęli. Po
lewej stronie ujrzałam otwarte drzwiczki. Były dziwne, bo dużo mniejsze od
wszystkich pozostałych. Wyglądały tak, jakby mówiły: „Zapraszamy do środka.”
„Czemu nie?”- pomyślałam. Podeszłam do nich i rozejrzałam się uważnie. To takie
zaskakujące. Wszystko w mieszkaniu było malutkie. Weszłam do środka. Sufit był
na wyciągnięcie mojej ręki. Pokój skromnie urządzony. Po prawej stała malutka komoda
z masywnego drewna, na środku znajdował się dywan pokrywający większą część
starej, ale utrzymanej w czystości, podłogi. Na dywanie stała kanapa i dwa
fotele z brązowej skóry, a przed nimi kominek. Najbardziej rzuciła mi się w
oczy maleńka, porcelanowa lalka stojąca na kominku. Podeszłam do niej i
przyjrzałam się jej z bliska. Nigdy nie miałam swojej własnej, porcelanowej
lalki, a ta stała w mieszkaniu taka samotna i w dodatku pozostawiona całkowicie
bez opieki. „Cóż za brak rozsądku”- pomyślałam. Oderwałam na chwilę wzrok od
lalki i rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Ściany były blade, a w oknach
nie widniała żadna zasłona.
- To jest całe mieszkanie?-
zapytałam sama siebie.- To bardzo małe pomieszczenie, w dodatku prawie nic tu
nie ma.- Zastanawiałam się przez chwilę.- Właścicielka musi bardzo się nudzić.
- Witaj kochanie- usłyszałam
głos zza siebie. Odwróciłam się i zobaczyłam starszą panią w żółtej sukni i
pasującym kapeluszu. Kobieta schyliła się i weszła do domu.
III
( z opowiadania starszej pani
)
- Co tu robisz kochana?-
spytałam. Byłam zdziwiona obecnością tak małej istoty w moim domu. „Ma może z
pięć lat”- pomyślałam.
- To pani mieszkanie?-
zapytała dziewczynka.
- Tak, moje.- Maleństwo
rozejrzało się.
- Drzwi były otwarte, całkiem
otwarte- wytłumaczyła i zajęła miejsce na fotelu, a ja usiadłam na podłodze
naprzeciwko niej.- Zostawiła je pani otwarte.
- Na to wygląda- odparłam.
Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy. „To dziecko jest interesujące”- pomyślałam.-
Były otwarte, musiałam zapomnieć zamknąć- powiedziałam w końcu.- A dlaczego
weszłaś?
- Nie chce mnie pani?-
Zdziwiło mnie jej pytanie. Nawet się nad tym nie zastanawiałam.
- Jesteś moim gościem-
wypaliłam.
- Jestem, faktycznie, ale nie
zawsze chce się gości- zauważyła.
- To prawda- powiedziałam.-
Ale ja ciebie chcę.
- To miłe- urwała na chwilę,
po czym zapytała: - Czemu nie usiądzie pani na fotelu?
- Nie mieszczę się w nim-
odpowiedziałam ze śmiechem.
- Więc cały czas siedzi pani
na podłodze?- zdziwiła się.
- Owszem. Nie mam wyjścia.
- Może pani kupić sobie
większy fotel- zauważyła.
- Nie mam pieniędzy, żeby to
zrobić.
W tym samym momencie mocny
podmuch wiatru zamknął z hukiem drzwi do mieszkania. Obie odwróciłyśmy się
instynktownie w tamtą stronę.
- Oddam pani fotel z mojego
pokoju- zaproponowała dziewczynka.
- Jesteś bardzo miła.-
Uśmiechnęłam się do niej.- Ale nie mogę przyjąć tego prezentu. Twoja mamusia na
pewno nie byłaby z tego zadowolona.
- Ależ mamusia nawet nie
zauważy. Przyniosę go pani w nocy, tak cicho, jak tylko się da.- Patrzyłam na
tą małą istotę i byłam pod ogromnym wrażeniem. Byłam dla niej obcą, prawdziwie
obcą osobą, a ona chciała tak po prostu oddać mi swój fotel. Wiedziałam, że
wyrośnie z niej naprawdę dobry człowiek.
IV
( z opowiadania dziewczynki )
- Pójdę już- powiedziałam.-
Ale przyjdę jeszcze, obiecuję.
- Dobrze słoneczko, będę
czekać- odparła staruszka.
Wstałam z fotela i skierowałam
się w stronę drzwi. Pomachałam jeszcze kobiecie na pożegnanie, po czym wyszłam.
„Musi być jej niewygodnie”- myślałam na głos.”- Bardzo niewygodnie. Przyniosę
jej ten fotel.” Weszłam do swojego pokoju po siedemnastej. Musiałam poczekać aż
mamusia zaśnie. Czas płynął bardzo wolno, ale o 23:11 nabrałam pewności, że
mama już śpi. Słyszałam jej ciche pochrapywanie. Nałożyłam buciki, kurtkę i
kapelusz. Otworzyłam drzwi mojego pokoju. Na korytarzu było bardzo ciemno, ale
na szczęście droga do wyjścia była całkiem prosta. Podeszłam do fotela i
zaczęłam pchać go w stronę drzwi wyjściowych. Sprawa nie była łatwa, fotel to
ciężki mebel, ale udało się. Przemierzałam korytarz tak cicho, jak tylko
umiałam. Przepchnęłam fotel przez drzwi i zamknęłam je, a klucze schowałam do
lewej kieszeni kurtki. „Dobrze, teraz trzeba tylko zabrać go do staruszki”-
pomyślałam i zaczęłam ponownie pchać mebel. Fotel całkowicie zasłaniał mi
drogę, tak, że nie widziałam co mam przed sobą. Musiałam zatrzymywać się
często, żeby się nie przewrócić. Byłam zmęczona, ale pchałam wytrwale. Nagle,
natrafiłam na przeszkodę. Były to kamienne schody prowadzące w dół do parku.
Zupełnie o nich zapomniałam. Niestety nie było innej drogi by dotrzeć do domu
staruszki.
Stanęłam zrezygnowana,
odeszłam mebel i oceniłam, że moje szanse na zniesienie go są znikome.
V
( z opowiadania starszej pani
)
Wieczorem, a raczej późną nocą,
wyszłam z mojego mieszkanka na spacer. Lubiłam spokój i ciszę, a nocna pora
była idealna na odbycie przyjemnego spaceru po parku.
Nagle, stanęłam jak wryta.
Obraz, który ujrzałam, zaskoczył mnie tak mocno, że przez pierwsze dziesięć, a
może piętnaście minut, nie mogła się ruszyć. Na szczycie długich, kamiennych
schodów stał ogromny, zielony fotel, a na nim spała mała dziewczynka. Od razu
poznałam w niej mojego wcześniejszego gościa. „Obiecała mi fotel”- pomyślałam i
uśmiechnęłam się szeroko.
VI
Fotel był za duży,
Dziewczynka za mała,
I choć staruszce obiecała,
Obietnicy nie dotrzymała.
Fotel był za duży,
Dziewczynka za mała,
I czy to maleństwa wina,
Że fotel się zatrzymał?