11 lut 2013

Domek dla lalek



I

Laleczka stała na kominku. Dużymi, niebieskimi oczami wpatrywała się w otwarte przed sobą drzwi. Gdyby była żywa, pewnie zastanawiałaby się dlaczego właścicielka mieszkania zostawiła je otwarte? Może chciała aby ktoś zabrał lalkę? Ale dlaczego właścicielka miałaby tego chcieć? Przecież lala jest bardzo ładna. Każdy chciałby taką. Z pięknej porcelany, ubraną w kolorową suknię i kapelusz. Z bujnymi, brązowymi lokami na głowie. To naprawdę piękna ozdoba oraz wspaniała towarzyszka dla samotnych osób.
Gdy drzwi były otwarte, laleczka widziała kto przechodził koło mieszkania, kto zatrzymywał się, by popatrzeć co jest w środku, kto biegł, kto się przewracał. Gdyby żyła, pewnie byłaby uradowana.
Nagle, do drzwi mieszkania podeszła mała dziewczynka. Całkiem podobna do laleczki, ale nieco większa i z inną fryzurą. Włosy dziewczynki były krótkie, czarne i w lekkim nieładzie.

II

( z opowiadania dziewczynki )

Wszystko, zawsze i wszędzie jest takie duże. Tamtego dnia stałam na środku pustej ulicy. Z obu stron otaczały mnie wysokie, dwupiętrowe kamienice. Ludzie nagle gdzieś zniknęli. Po lewej stronie ujrzałam otwarte drzwiczki. Były dziwne, bo dużo mniejsze od wszystkich pozostałych. Wyglądały tak, jakby mówiły: „Zapraszamy do środka.” „Czemu nie?”- pomyślałam. Podeszłam do nich i rozejrzałam się uważnie. To takie zaskakujące. Wszystko w mieszkaniu było malutkie. Weszłam do środka. Sufit był na wyciągnięcie mojej ręki. Pokój skromnie urządzony. Po prawej stała malutka komoda z masywnego drewna, na środku znajdował się dywan pokrywający większą część starej, ale utrzymanej w czystości, podłogi. Na dywanie stała kanapa i dwa fotele z brązowej skóry, a przed nimi kominek. Najbardziej rzuciła mi się w oczy maleńka, porcelanowa lalka stojąca na kominku. Podeszłam do niej i przyjrzałam się jej z bliska. Nigdy nie miałam swojej własnej, porcelanowej lalki, a ta stała w mieszkaniu taka samotna i w dodatku pozostawiona całkowicie bez opieki. „Cóż za brak rozsądku”- pomyślałam. Oderwałam na chwilę wzrok od lalki i rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Ściany były blade, a w oknach nie widniała żadna zasłona.
- To jest całe mieszkanie?- zapytałam sama siebie.- To bardzo małe pomieszczenie, w dodatku prawie nic tu nie ma.- Zastanawiałam się przez chwilę.- Właścicielka musi bardzo się nudzić.
- Witaj kochanie- usłyszałam głos zza siebie. Odwróciłam się i zobaczyłam starszą panią w żółtej sukni i pasującym kapeluszu. Kobieta schyliła się i weszła do domu.


III

( z opowiadania starszej pani )

- Co tu robisz kochana?- spytałam. Byłam zdziwiona obecnością tak małej istoty w moim domu. „Ma może z pięć lat”- pomyślałam.
- To pani mieszkanie?- zapytała dziewczynka.
- Tak, moje.- Maleństwo rozejrzało się.
- Drzwi były otwarte, całkiem otwarte- wytłumaczyła i zajęła miejsce na fotelu, a ja usiadłam na podłodze naprzeciwko niej.- Zostawiła je pani otwarte.
- Na to wygląda- odparłam. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy. „To dziecko jest interesujące”- pomyślałam.- Były otwarte, musiałam zapomnieć zamknąć- powiedziałam w końcu.- A dlaczego weszłaś?
- Nie chce mnie pani?- Zdziwiło mnie jej pytanie. Nawet się nad tym nie zastanawiałam.
- Jesteś moim gościem- wypaliłam.
- Jestem, faktycznie, ale nie zawsze chce się gości- zauważyła.
- To prawda- powiedziałam.- Ale ja ciebie chcę.
- To miłe- urwała na chwilę, po czym zapytała: - Czemu nie usiądzie pani na fotelu?
- Nie mieszczę się w nim- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Więc cały czas siedzi pani na podłodze?- zdziwiła się.
- Owszem. Nie mam wyjścia.
- Może pani kupić sobie większy fotel- zauważyła.
- Nie mam pieniędzy, żeby to zrobić.
W tym samym momencie mocny podmuch wiatru zamknął z hukiem drzwi do mieszkania. Obie odwróciłyśmy się instynktownie w tamtą stronę.
- Oddam pani fotel z mojego pokoju- zaproponowała dziewczynka.
- Jesteś bardzo miła.- Uśmiechnęłam się do niej.- Ale nie mogę przyjąć tego prezentu. Twoja mamusia na pewno nie byłaby z tego zadowolona.
- Ależ mamusia nawet nie zauważy. Przyniosę go pani w nocy, tak cicho, jak tylko się da.- Patrzyłam na tą małą istotę i byłam pod ogromnym wrażeniem. Byłam dla niej obcą, prawdziwie obcą osobą, a ona chciała tak po prostu oddać mi swój fotel. Wiedziałam, że wyrośnie z niej naprawdę dobry człowiek.

 



IV

( z opowiadania dziewczynki )

- Pójdę już- powiedziałam.- Ale przyjdę jeszcze, obiecuję.
- Dobrze słoneczko, będę czekać- odparła staruszka.

Wstałam z fotela i skierowałam się w stronę drzwi. Pomachałam jeszcze kobiecie na pożegnanie, po czym wyszłam. „Musi być jej niewygodnie”- myślałam na głos.”- Bardzo niewygodnie. Przyniosę jej ten fotel.” Weszłam do swojego pokoju po siedemnastej. Musiałam poczekać aż mamusia zaśnie. Czas płynął bardzo wolno, ale o 23:11 nabrałam pewności, że mama już śpi. Słyszałam jej ciche pochrapywanie. Nałożyłam buciki, kurtkę i kapelusz. Otworzyłam drzwi mojego pokoju. Na korytarzu było bardzo ciemno, ale na szczęście droga do wyjścia była całkiem prosta. Podeszłam do fotela i zaczęłam pchać go w stronę drzwi wyjściowych. Sprawa nie była łatwa, fotel to ciężki mebel, ale udało się. Przemierzałam korytarz tak cicho, jak tylko umiałam. Przepchnęłam fotel przez drzwi i zamknęłam je, a klucze schowałam do lewej kieszeni kurtki. „Dobrze, teraz trzeba tylko zabrać go do staruszki”- pomyślałam i zaczęłam ponownie pchać mebel. Fotel całkowicie zasłaniał mi drogę, tak, że nie widziałam co mam przed sobą. Musiałam zatrzymywać się często, żeby się nie przewrócić. Byłam zmęczona, ale pchałam wytrwale. Nagle, natrafiłam na przeszkodę. Były to kamienne schody prowadzące w dół do parku. Zupełnie o nich zapomniałam. Niestety nie było innej drogi by dotrzeć do domu staruszki.
Stanęłam zrezygnowana, odeszłam mebel i oceniłam, że moje szanse na zniesienie go są znikome.


V

( z opowiadania starszej pani )

Wieczorem, a raczej późną nocą, wyszłam z mojego mieszkanka na spacer. Lubiłam spokój i ciszę, a nocna pora była idealna na odbycie przyjemnego spaceru po parku.
Nagle, stanęłam jak wryta. Obraz, który ujrzałam, zaskoczył mnie tak mocno, że przez pierwsze dziesięć, a może piętnaście minut, nie mogła się ruszyć. Na szczycie długich, kamiennych schodów stał ogromny, zielony fotel, a na nim spała mała dziewczynka. Od razu poznałam w niej mojego wcześniejszego gościa. „Obiecała mi fotel”- pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko.
 

VI

Fotel był za duży,
Dziewczynka za mała,
I choć staruszce obiecała,
Obietnicy nie dotrzymała.

Fotel był za duży,
Dziewczynka za mała,
I czy to maleństwa wina,
Że fotel się zatrzymał?
 



Zielony pokój Zielony pokój




Nikt by nie pomyślał, że w cywilizowanym świecie, w każdym większym miasteczku można znaleźć pewne niezwykłe miejsce. Wiedza o istnieniu danego miejsca dostępna jest nielicznym. Raczej tym wtajemniczonym. Bywają sekty, wspólnoty. Ach, tak naprawdę różne rzeczy bywają. Aż trudno spamiętać i trudno zrozumieć. Miejsce to jest niewielkie, pewnie nie większe od twojego salonu. Wejście do niego niestety niezwykle skomplikowane. Musiałbyś wsiąść do metra, o specjalnej godzinie, w wyznaczonym miejscu i dniu. Wsiadając nie zapomnij się rozejrzeć. Metro z założenia będzie puste. Lecz nie czuj się aż tak osamotniony, zawsze ktoś jednak prowadzi. Nie dojedziesz do następnego przystanku. Metro zatrzyma się dokładnie trzydzieści metrów od miejsca gdzie wysiadają normalni ludzie jadący do pracy czy do szkoły, a ty pamiętaj, do takowych się nie zaliczasz, skoro wsiadłeś do tego metra, o tej godzinie, w podanym miejscu i dniu. Jeśli wysiądziesz, a używam słowa „jeśli”, gdyż możesz przypadkiem zasnąć, a wtedy pojedziesz dalej, a więc jeśli wysiądziesz, będzie na ciebie czekał mężczyzna w garniturze. Przeprowadzi cię przez specjalne, metalowe drzwi. Potem po schodach w górę. Na górze staniesz przed kolejnymi drzwiami, za którymi znajduje się właśnie miejsce, do którego zmierzałeś.

Wziąłeś broń? A może ręcznik?

Jedni biorą to, drudzy to. Nie mi pozostało oceniać co lepsze. Zależy raczej od osobistych preferencji, potrzeb i planów na dalsze istnienie lub nie.

Wejdziesz do środka, znajdziesz się w ciemnym, zielonym pokoju z jednym, niewielkim oknem umiejscowionym bardzo wysoko na ścianie. Za oknem zobaczysz samotnie stojące drzewo, reszta zależy już od pory dnia oraz roku. W pomieszczeniu ujrzysz ludzi, będzie ich dużo. Zawsze jest dużo. Oni wszyscy przyjechali w ten sam sposób  co ty. Pamiętasz co to znaczy? Dobrze. Dalej. Przyjrzysz się im ze zwykłej ciekawości i dostrzeżesz dwie grupy. Pierwsi będą chodzić lub stać, ale nigdy nie usiądą. Będą energiczni i zamyśleni. W ich dłoniach da się zauważyć broń. Nie będzie to jeden rodzaj broni. Każdy może mieć co innego. Liczy się kreatywność, pomysł i poczucie humoru. Od pałek, przez sztylety, do karabinów i pistoletów. Postaraj się nie gapić na jednego osobnika dłużej niż trzy sekundy. Drudzy zajmować będą miejsca siedzące na ławce pod ścianą, naprzeciwko okna. Ich ręce pozostaną złożone, a oczy smutne. Najważniejsze jednak co zobaczysz w danym pomieszczeniu, to krzesło, a właściwie stary, zdobiony fotel z masywnego drewna. Będzie umieszczony w centrum pokoju. Chcesz wiedzieć co stanie się dalej?

Chłopiec wstanie z ławki. Pytasz który. Ten ładny, siedzący między grubą kobietą w fioletowej sukience, a  starszym mężczyzną z brodą Świętego Mikołaja. Popatrzysz na niego, ocenisz jego wiek na około dziewiętnaście lat.
Ale czekaj. Ty nadal nie wiesz do końca po co tu jesteś. Popatrz na dół. Nie, nie na podłogę. Popatrz na swoją dłoń. Widzisz? Twoje palce oplatają rękojeść pistoletu M9. Zaraz podejdziesz do ławki. Zaraz chłopiec usiądzie na fotelu. Skrzywi się, w jego oczach zobaczysz łzy, lecz nie spłyną one po policzkach. Chłopiec będzie trzymał się twardo.

Zwrócisz się w jego stronę. Podniesiesz pistolet i wycelujesz. Nastąpi strzał, chłopiec umrze, a krew pokryje podłogę i ściany. Nie zrobi to na tobie większego wrażenia. Opuścisz rękę, a następnie pomieszczenie. Nie zobaczysz dalszych wydarzeń. Wiem, nie interesują cię.

W kalendarzu odhaczysz pozycję: „11:30 egzekucja w Zielonym pokoju” a następnie odwiedzisz swoją ulubioną restaurację przy kościele i zjesz doskonale przyrządzoną wątróbkę.