Rżnę swoje ciało! Rozpierdalam
je całe! Zębami wyrywam sobie mięso, własne ohydne mięso! Smakuje cudownie!
Metalowa krew w szklanej buteleczce po perfumach. Zrobiłam to dla ciebie.
Wylałam swoją krew, byś mogła nosić ją na szyi. Tak bardzo cię kocham, a ty
jesteś daleko. Kochaj mnie, i miej blisko przy sercu. Jestem w środku, w małej
buteleczce po perfumach. Zrobiłam to dla ciebie.
Obsesja narastała. Elif leżała
na podłodze swojego mieszkania, całkiem nieprzytomna. Jej twarz umazana była
krwią. W zębach trzymała jeszcze kawałek swojej skóry, oczy miała otwarte.
Ciało z każdą minutą stawało
się zimniejsze, bledsze i piękniejsze. Dziwka zmieniła się w hrabinę, o cerze
białej jak śnieżny puch, oczach wspanialszych od księżyca, dłoniach delikatnych
i smukłych. Pierwszy raz byłaby z siebie zadowolona, gdyby tylko mogła się
wtedy zobaczyć. Lecz widziałaby także brakujące mięso i wiedziałaby, że sama je
wyrwała, sama pożarła i żadne inne jedzenie nie smakowało jej bardziej. Nic nie
mogło zastąpić najbliższego jej ciała, nic nie mogło zastąpić własnego ciała.
W drzwiach słychać było
przekręcany przez kogoś klucz. Mężczyzna wszedł do przedpokoju, rozejrzał się i
stwierdził, że w domu nikogo nie ma. Zapalił światło. Na jego twarzy widać było
zmęczenie. Wyglądał źle, jakby nie spał przynajmniej od kilku dni. Jego włosy
były zmierzwione, oczy przymrużone. Kulił się. Zdjął skórzaną kurtę, rzucił nią
o ziemię i przeszedł do salonu. Jego zmęczonym oczom ukazał się widok, którego
od dawna wyczekiwał. Niewzruszony usiadł na kanapie, nogami lekko dotykając
ciała Elif. Wziął do ręki pilota, po czym włączył telewizor. Szybko przełączał
kanały. Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy na ekranie pojawił się szary migający
obraz. Siedział i wpatrywał się w niego. Czasem tylko, jego wzrok schodził
niżej, błądził po podłodze, po ciele, zaschniętej krwi, a potem wracał i
patrzył na wielkie, puste pudło, jakby czekał na objawienie, znak, czyjąś
pomoc.
Po paru godzinach wstał.
Położył się na niej. Przykrył całe ciało Elif swoim własnym. Był ciężki,
pachniał nieprzyjemnym potem, ale ona już tego nie czuła. Za życia
nienawidziła, gdy przychodził do domu śmierdzący. Za każdym razem, kiedy chciał
się do niej przytulić, kazała mu się wykąpać, a gdy już to zrobił, mogła się z
nim kochać.
Po chwili Dan wstał. Podniósł
zimne ciało swojej kochanki i przeniósł ją z trudem do jadalni. Był wyczerpany.
Posadził Elif na jednym z krzeseł. Jej ręce położył na stole, złożone jak do
modlitwy, oparł o nie głowę dziewczyny i podszedł do kuchennej szafki.
Wyciągnął z niej aparat fotograficzny. Przeszedł się dookoła stołu szukając
idealnego miejsca, a gdy tylko je znalazł, podniósł aparat i się uśmiechnął.
Robił jedno zdjęcie za drugim. Nie przestawał nawet wtedy, gdy głowa dziewczyny
obsunęła się lekko w prawo. Poczuł wtedy nieopisane szczęście. Tak jakby Elif
jeszcze żyła i sama ruszyła swoją głową. Obraz jaki widział, był spełnieniem
jego marzeń.
Martwota. Blada, bezbronna
piękność w jego posiadaniu.
Po kilku minutach zakończył
sesję i podszedł do komputera leżącego na małym, drewnianym stoliku w salonie.
Popatrzył jeszcze raz na podłogę umazaną krwią, a potem na dziewczynę, którą
pozostawił przy stole. Odpalił komputer po czym zgrał na niego zdjęcia z
aparatu. Przyglądał im się z wielką uwagą. Nagle, jedno zdjęcie szczególnie przyciągnęło
jego wzrok. Była to pierwsza fotografia, zanim głowa dziewczyny opadła na prawą
stronę. Widać było, że na szyi Elif znajdowała się zagojona blizna. „Po
pierwszym zdjęciu opuściła głowę”- Dan zastanawiał się po cichu.- „Chciała
ukryć tą bliznę?”- intrygowała go owa myśl. Odszedł od monitora i powędrował w
stronę martwej Elif.
- Chciałaś ukryć tą bliznę?-
zapytał, ale nie usłyszał odpowiedzi. Nie oczekiwał tego zresztą. Lubił
zwyczajnie wypowiadać swoje myśli głośno, nawet, gdy nikt nie mógł udzielić mu
odpowiedzi.- Zobaczmy- powiedział i podniósł głowę dziewczyny do góry.- Widzę,
że nie jest to stara blizna. Może dwu tygodniowa?- zastanawiał się.
Nagle, coś naszło go by
poruszać głową dziewczyny. Zaczął nią kręcić na wszystkie możliwe strony. I
wtedy jego oczom ukazało się coś niesamowitego. Blizna na szyi jego zmarłej
kochanki zaczęła pękać, a raczej coś ostrego przebijało się przez nią. Dan
wstrzymał się na chwilę. Dotknął blizny i poczuł ukłucie.
- Co ty tam schowałaś?-
zapytał i uśmiechnął się. Poruszał jej głową jeszcze trochę, aż tajemniczy
przedmiot wysunął się na tyle, by można było złapać go i wyjąć z szyi. Dan był
zdumiony. Dziewczyna schowała sobie w ciele metalową płytkę z napisem: „ Zjedz
mnie. Szuflada.”
- Mam poszukać w szufladzie?-
Chłopak wziął płytkę i udał się do ich sypialni. Okna były zasłonięte, panowała
tam ciemność, więc zapalił światło. Na podłodze widoczne były ślady krwi.
Podszedł do komody i otwierał jedną szufladę po drugiej. Trzecia szuflada była
tą, której szukał. Na dnie leżał talerz z ich nowego zestawu oraz nóż i
widelec. Na talerzu widniał napis: „Do dzieła. Szafa.”
- Teraz mam szukać w szafie.-
Dan czuł się jak w transie. Chodził tam gdzie mu kazano, dostawał przedziwne
wskazówki, które powinny napawać go grozą, a zamiast tego bawiły niesamowicie,
jakby nie zorientował się jeszcze, że jego ukochana nie żyje, a jemu dane jest
po niej sprzątnąć.
Podążył w stronę szafy. Otworzył
ją i zobaczył, że nie ma tam niczego. Poczuł zawód. Oczekiwał zobaczyć coś
niespodziewanego i interesującego. Zanim jednak zamknął drzwiczki, jego oczom
ukazała się mała, biała karteczka wielkości wizytówki. Podniósł ją z
zainteresowaniem, a tam widniał krótki wierszyk:
„zjedz mnie
zacznij od stopy
potem idź w górę
niech nogi będą śniadaniem
uda po kilku godzinach
żebyś się nie przemęczał
tak na raz
zjedz mój brzuch i plecy
po południu
w ramach obiadu
zacznij od stopy
potem idź w górę
niech nogi będą śniadaniem
uda po kilku godzinach
żebyś się nie przemęczał
tak na raz
zjedz mój brzuch i plecy
po południu
w ramach obiadu
na kolację zostaw szyję
potem się prześpij
głowę zostaw na rano
bym mogła spędzić z tobą
tą ostatnią noc chociaż w kawałku
a gdy już wstaniesz
wyspany
weźmiesz do ręki swój nóż
ten z grawerunkiem
i powoli zjesz mnie do końca
lecz wcześniej z głowy wyciągniesz oczy
postawisz obok
bym mogła patrzeć
i widzieć twój zachwyt
teraz jesteśmy jednym ciałem
razem na zawsze
kochanie”
potem się prześpij
głowę zostaw na rano
bym mogła spędzić z tobą
tą ostatnią noc chociaż w kawałku
a gdy już wstaniesz
wyspany
weźmiesz do ręki swój nóż
ten z grawerunkiem
i powoli zjesz mnie do końca
lecz wcześniej z głowy wyciągniesz oczy
postawisz obok
bym mogła patrzeć
i widzieć twój zachwyt
teraz jesteśmy jednym ciałem
razem na zawsze
kochanie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz